- autor: kamilsitek12197, 2016-05-08 17:32
-
Polonia Wrocław - Wiwa Goszcz
1:8
Od pierwszego gwizdka arbitra to podopieczni trenera Moskwy byli stroną przeważającą. Goszczanie szybko przejęli inicjatywę na boisku, narzucając swój własny styl gry. W efekcie Wiwa szybko wypracowała sobie wiele dogodnych okazji do zdobycia bramki, lecz często brakowało gościom zimnej krwi, bądź na przeszkodzie stawał opłakany stan murawy. Z kolei wrocławianie próbowali grać z kontrataku, jednak z wyjątkiem jednej sytuacji nie byli w stanie zagrozić bramce strzeżonej przez Lizaka, chociaż grali poprawnie, to jednak delegacja z Goszcza grała tego dnia jeszcze lepiej nie pozwalając polonistom na wiele. A udokumentowanie tej przewagi podopiecznych trenera Moskwy przyszło dopiero w 40 minucie. Lewą stroną pod pole karne rywali przedarł się Zielezinski, dograł do Szewczyka, Szewczyk wzdłuż bramki do Wlazło, a Wlazło strzałem z kilku metrów otworzył wynik spotkania. Goszczanie postanowili iść za ciosem i zaraz po wznowieniu gry ze środka, futbolówkę przejął H. Kita, znalazł podaniem Wlazło, a ten strzałem w długi róg nie dał szans bramkarzowi miejscowych i po raz drugi w ciągu minuty wpisał się na listę strzelców.
Po zmianie stron Polonia zaczęła grać odważniej chcąc odrabiać straty, ale to Wiwa wciąż była stroną przeważającą. Efekt? Z rzutu wolnego uderza Szewczyk, piłka trafia w słupek i spada wprost pod nogi Wlazło, który skompletował w ten sposób hat-tricka. Wysokie prowadzenie wprowadziło w szeregi przyjezdnych nieco rozluźnienia i w konsekwencji po jednym z kontrataków zakończonym strzałem zza "szesnastki" oraz rykoszecie, który zmylił próbującego interweniować Lizaka poloniści zdobyli gola na 1:3. Stracona bramka niemal natychmiast przywołała podopiecznych trenera Moskwy do porządku i do końca spotkania gole strzelali już tylko gracze Wiwy. Najpierw hat-tricka ustrzelił Szewczyk, który trzykrotnie wykańczał otwierające podanie od H. Kity (z czego asysta przy bramce na 0:6 jest warta odnotowania, kiedy Kita obsłużył Szewczyka kilkudziesięciometrowym krosem), następnie swoje czwarte trafienie dołożył Wlazło, a rezultat spotkania ustalił Rusiecki, który wykorzystał złe wznowienie gry przez golkipera, przejął futbolówkę i w sytuacji sam na sam z bramkarzem skierował piłkę do siatki.